Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi K2 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 34494.46 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 18.49 km/h.
Więcej o mnie.

2019 baton rowerowy bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ka2.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

Wyczynowość

Dystans całkowity:5358.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:280:05
Średnia prędkość:19.13 km/h
Maksymalna prędkość:48.18 km/h
Suma podjazdów:3536 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:191.37 km i 10h 00m
Więcej statystyk
  • DST 178.95km
  • Czas 10:22
  • VAVG 17.26km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śladem MRDP - dzień 7

Czwartek, 26 kwietnia 2018 · dodano: 27.04.2018 | Komentarze 3

Piękny wschód Słońca. Już w trasie byliśmy. Chłód i wilgoć na zewnątrz, ale ciepełko w serduchu. Kolejny moment, kiedy chciałabym się zatrzymać, jednak trzeba jechać dalej.
Jedyny dzień z deszczem. Cieszę się, że fotki Mario zawierają same piękno tego dnia. Nie widać momentów, kiedy jechaliśmy drogami szybkiego ruchu, z góry deszcz, z boku tiry, w dodatku własny pot czułam, bo jechaliśmy nie tylko z góry, ale też pod górę. Taki dzień też był potrzebny. O dziwo - to nie było dla mnie trudne, podobnie jak kolejne wzniesienia i te kilometry w deszczu trzeba było po prostu przejechać. Kiedy Taki Cel przed oczami, to górki, deszcz i wiatr przestają mieć znaczenie. Po prostu trzeba to przejechać. Zwalniasz, ale nie przestajesz ... tak bardzo dostrzegalne dla mnie się stało, że CHCIEĆ TO MÓC. Jeśli coś jest zależne ode mnie, a na dodatek otrzymuję wspaniałe Wsparcie jak od Mariusza to wszystko mogę. Niemożliwe zupełnie przestaje istnieć.
Dojechaliśmy do Gorlic. I tu okazało się, że marka "dobre sklepy rowerowe" słuszna jest. Mario w "Ostrekoło" dostał nowe klocki, ja też. Młody człowiek kawał świata już na rowerze zwiedził i sprawnie nas opatrzył :) Polecił tanie i dobre jadło. Mario skwitował, że to niemożliwe "żeby było dobrze i tanio" ... kiedy jednak skosztował tych pierogów myślę, że zdanie zmienił :)
Cały ten dzień minął nam pod znakiem urokliwych cerkwi. Za jedną z nich, pod Banicą Mariusz okazał pełnię swojej cyborgowatości. Uważam, że było to najbardziej strome wzniesienie. Podprowadzając rower brodę opierałam na kierownicy, bałam się, że nadwyrężę łydki na tym podchodzie ... podchodzie dla mnie, bo Mario TO podjechał! WOW!!! Wg Garmina było to 17 procent!
Nocowaliśmy w Pokojach Gościnnych Iwonka. Miła Gospodyni uprała nam ubrania i użyczyła suszarki. Jedne z nielicznych miejsc, gdzie jeszcze było palone. Ciepłe grzejniki pozwoliły prawie wysuszyć rzeczy ... to prawie okazało się zgubne dla Mario ostatniego dnia naszej wyprawy ... aż mi się wierzyć nie chce, że to tyle dni minęło ... coś mi się widzi, że fakty poplątałam z deczko ... czekam na sprostowanie ;)
Kolejny piękny dzień ... tęsknię ...


Kategoria Wyczynowość


  • DST 141.59km
  • Czas 08:55
  • VAVG 15.88km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śladem MRDP - dzień 6

Środa, 25 kwietnia 2018 · dodano: 27.04.2018 | Komentarze 2

Poprosiłam swoje Dziecię (lat 20), żeby przeczytało moją relację z poprzeniego dnia ... czy strawna jest ... okazała się chyba niestrawna ... moje Dzięcię (obserwowałam) co chwilę brwi unosiło nad wyraz wysoko :D Konkzuzja była taka "pisz jak chcesz, to Twoje przecież, tylko czasowników nie stawiaj na końcu ... dobrze, żeby tego żaden nauczyciel polskiego nie czytał" :D
Także Halszce (mojej Macosze) linków nie podeślę :D
Szczegółow dnia 6 prawie nie pamiętałam. Fotki Mario pomogły. Może, kiedy porozmawiamy przypomni mi się więcej i dopiszę coś niecoś później ...
Z Przemyśla długo wyjeżdżaliśmy ... kiedy obejżałam fotki, przepomniało mi się, że to TEN dzień. Dzień kiedy poczułam taki ogromny spokój, kiedy pokochałam góry ... ale to dopiero po Ustrzykach Górnych ... oj straszona nimi byłam ... i dobrze ... żadnych popisów, siłówek, tylko pokorne, spokojne biegi 1/1 i pedałujemy ... powoli, nieustępliwie, bez żalu i nerwów ... to po prostu trzeba przejechać, kolejny punkt do odhaczenia. Na zdjęciach widać już mój uśmiech. Jak dobrze jest TO wspominać.
Mario wie już, że jednym z moich ulubionych deserów jest szarlotka na ciepło z lodami :) I skosztowalismy szarlotkę w kultowym miejscu ... w Caryńskiej ... piękne miejsce ... i na zewnątrz ... i w środku ... i obsługa miła ... i widoki ... i atmosfera ... i TOWARZYSTWO ;)
A później poczułam, że góry kocham ... pamiętasz Mario TĘ serpentynę? Jedynym śladem ludzkiej obecności był równiutko położony asfalt ... próbowałam oddać tę atmosferę na zdjęciech, ale w ogóle mi się to nie udało. Czułam, że jesteśmy TAM sami  w promieniu kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu kilometrów. Młodziutka zieleń wokół, ptaki nawołujące partnerki ... słowa, obrazy nie są w stanie tego przekazać. Bieszczady naprawdę są dziewicze ...
Oj przydałby mi się teraz talent Marzenki KOT ... jestem pewna, że pięknie sprzedałaby słowami atmosferę, którą wtedy tam poczułam.
Ciekawa jestem, czy na Tobie Mariusz też tamta serpentyna zrobiła tak duże wrażenie.
Nocowaliśmy w Domu Wypoczynkowym w Kalnicy. Wynegocjowałam pokój z widokiem na Smerek. Miałam wrażenie, że Pan Stróż celowo nas zagadywał, żeby Panie Sprzątające mogły w tym czasie ogarnąć pokój :D Jednak kapryśna kobietka zdanie zmeniła i postanowiła, że pokój obok (większy i z widokiem na Smerek) jest lepszy ... w związku z tym kurze gnieniegdzie sama powycieralam (przed sezonem było;)) Załoga przesympatyczna, widoki także ... towarzystwo niezmiennie pierwszorzędne ... czegóż chcieć więcej?
To był naprawdę dobry dzień :)



Kategoria Wyczynowość


  • DST 252.53km
  • Czas 11:24
  • VAVG 22.15km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śladem MRDP - dzień 5

Wtorek, 24 kwietnia 2018 · dodano: 27.04.2018 | Komentarze 3

Przeglądam fotki Mariusza i wracają wspomnienia. To też dobre spisywać wrażenia po jakimś czasie.Ma się wówczas okazję wrócić wspomnianiami do całkiem przesympatycznego okresu ;) Na bieżąco spisywanie wrażeń nierealne było. Wspominam wieczory, kiedy podpierając opadającą ze zmęczenia głowę planowałam kolejny dzień. Jak najwięcej km, ale jeszcze za dnia (po prostu grzechem byłoby przejechać góry nocą). Dziś posmakowaliśmy góreczek. Ale zanim do tego doszło ...
Mario już trzeci dzień narzeka na ból szyi, kiedy jedziesz dzień w dzień od rana do wieczora każdy dyskomfort potęguje się. Na początku aparat obijał Mu się o części istotne dla mężczyzn (dla pięćdziesięcioletnich rowerzystów podobno mniej istotne :D). Przesunął zatem mój Współtowarzysz podróży aparat nieco wyżej i klamerka podrażniać mu szyję zaczęła. Na dystansie 100 km nie miałoby zapewnie jedno i drugie większego znaczenia, na dystanie +200 jednak wpływ ogromny ma. Mojego komina nie chciał, twardziel. Mała dygresja: kiedy obserwowałam Mario jadącego z tym ciężkim plecakiem (tyłeczkowi się dostało), czy nie zważającym na to, że klamra zdziera mu skórę z szyi szczerze powątpiewam w mit, że to kobiety są bardziej odporne na ból). Wcacając do klu ...
W oczach Mario (choociaż akurat za Nim jechałam :D) dostregłam ogromną NADZIEJĘ, kiedy naszym oczom ukazał się zakład krawiecki ... i tu fota kiedyś będzie, kiedy już sprzęty elektroniczne przestaną się ze mną droczyć ... Przesympatyczna młoda parka równie zakręconych ludzióffff co my ... tylko nieco inaczej. Pan bez szycia ogarnął temat aparatu (wystarczyło podpiąć do tego nieszczęsnego ciężkiego plecaka - jednak posiadającego praktyczne dodatkowe mocowania - pasek od aparatu) - przez co stałam się niezbędna Mario do zdejmowania i zakładania plecaka :D (mniemam, że tego zdania nikt nie pojmie - mój umysł ścisły przegrzania właśnie doznaje, na tych dywagacjach) :D
W każdym razie problem bólu szyi rozwiązany za jednym kliknięciem, poza tym w ramach "kary" dla mnie (bo do samego Elbląga dowiozłam) dostaliśmy w prezencie książkę "Malowniczy Wschód". Kiedy obejrzycie fotki Mario, zobaczycie na czym polega  hopelek tej Przesympatycznej Parki ... przepraszam, ale nie pamietam z ilu części i jak długo zajęło im ułożenie tych puzzli. Uwielbiam pozytywnie zakręconych ludzi :)
Tego dnia nie jeden problem został rozwiązany. Okazało się, że ABS z którym borykałam się od jakiegoś miesiąca, to nie "klocki, które czasem tak mają" tylko pękająca obręcz. Kuźnia rowerowa w Hrubieszowie prawdopodobnie uratowała mi życie, a co najmniej kończyny - na pewno zaś całą Wyprawę. Kupiłam nowe koło, akurat mieli identyczne jak moje. I zamiast pozbyć się ociężałej piasty z prądnicą mam teraz dwie:D
Podczas walki, którą odbywał Właściciel Kuźni Rowerów poszliśmu z Mario COŚ przekącić. Trafiliśmy do knajpy, którą rewolucjonizowała Gesslerowa ... podobno wydała niepochlebną opinię ... może w wolnej chwili (hahahahahaha) obejżę ten odcicnek ... w każdym razie naleśniki ze szpinakiem były PYSZNE, a właścicielka sprawiła, że już tam raczej nie wrócę ... no chyba, żeby jej nawtykać ... mało komfortowe i zachęcające do odwiedzania lokalu jest strofowanie (bardzo delikatnie TO nazwałam) pracownicy przy klientce ... co mi się u licha stało, że od razu nie wyraziłam swojej opinii do tego babszylątka ... może to "wina" od czasu do czasu skutecznie łagodzacych  mój temperament uwag Mario ... hmm ...
 A wieczór też był ciekawy :D Nocowaliśmy w hotelu jednogwiazdkowym w Przemyślu :D :D :D Rowery zostały zamknięte w sali balowej ... jak usłyszałam komentarz Pani, która akurat nocny dyżur miała poprosiłam o chowanie rowerków GŁĘBIEJ, tak żeby przez okno widziane nie były :D ... hotel pełen Ukraińców :D ... chyba właściciele wiedzą COŚ więcej, bo nawet pokój dostaliśmy niedaleko dyżurki :D
A w pokoju głębokie PRL ... może nawet najgłębszy ze wszystkich jakie mieliśmy okazję poznać w ciągu tych 17 dni :D ... pod prysznicem zasłonka z niewiedzieć jakiego przeciągu (Mario, zamnij okno, bo wieje mi tu ... Zamknąłem) przyklejała się do mnie, a ja do ściany tak, żeby jej nie dotknąć ... czy Wy wiecie jaka to SZTUKA, wyjść bez uszczerbku na psychice spod takiego prysznica? :D
Przemyśl zrobił na Nas wrażenie ... zdjęcia tego nie oddają ;)


Kategoria Wyczynowość


  • DST 173.63km
  • Czas 07:07
  • VAVG 24.40km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śladem MRDP - dzień 4

Poniedziałek, 23 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 2

Tak jak obiecałam, do Noclegi Zameczek zajechaliśmy na śniadanie. Pan pokazał przygotowane dla nas zeszłego wieczoru zimne, rodzime EB. Obejrzeliśmy przygotowany dla nas pokój. Skromniutko, ale czyściutko ... nie wiem dlaczemu akurat mi pokazał apartament dla nowożeńców :D Śniadanie wprost królewskie. Widok przyjemny, spokojny taki. Bardzo sympatyczna para gospodarzy :)
Widać, że wkładają wiele pracy w to, żeby miejsce pozwalało gościom przyjemnie odpocząć. Oboje polecamy Noclegi Zameczek w Konstantynowie, pomiędzy Siemiatyczami, a Terespolem.
Na czwarty dzień w swoim pierwotnym planie miałam nocleg zaplanowany we Włodawie. Ku mojemu przerażeniu, właśnie tam Mario chciał przenocować ... ale, że jak? Po to do północy kręciliśmy, tyle km przejechaliśmy, żeby teraz na równinie zatrzymac się po 130 km? To sabotaż po prostu :( ... no żart jakiś po prostu :( ... do tego zarzut, że nie dbam o współtowarzysza, tylko cel się dla mnie liczy :( ... to zadbałam. Po nieudanych próbach znalezienia noclegu w okolicach Dorohuska, tuż po tym jak żal wyjeździłam wjechaliśmy do woli Uhruskiej. W spożywczaku Pani sprzedała mi informację, że w Zajeździe Gibson wolne pokoje pewnie są. I były. Dwie jedynki wzięłam, po to, żebym mogła czmychnąć Mariuszowi, coby nie musiał już się kłopotać niewdzięcznym kompanem. Ale nie czmychnęłam. I dobrze, bo już następnego dnia postawa Mario uległa radykalnej zmianie. W końcu zobaczyłam, że i jemu zależy, żeby MRDP przejechać.

Kategoria Wyczynowość


  • DST 296.15km
  • Czas 12:52
  • VAVG 23.02km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śladem MRDP - dzień 3

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 3

Już drugiego dnia mój plan okazał się mocno niedoszacowany. Z Mariuszem przed sobą/obok siebie - zależy od siły i kierunku wiatru ;) - odległości dzienne mogły być znacznie większe ... więc zaznaczyłam w Locusie w linii prostej Terespol. Bez dokładnej analizy Mario stwierdził - cel Terespol ... wiedziałam, że to za daleko. W ciągu dnia również "na oko" (a dosłownie "na palce")  wyznaczyłam, że do Terespola nie dojedziemy, ale do Konstantynowa damy radę ... Noclegi Zameczek - polecamy ... ale o tym za chwilę.
I dzień mijał, kilometry pokonywaliśmy, gdzieś w polu, na skraju lasu, na słonku jakieś kabanosy wcinaliśmy, kilometry leciały, a końca ni widu, ni słychu ... właściciel Noclegi Zameczek zapewniał, że o jakiejkolwiek porze nie dotrzemy, to nocleg mieć będziemy ... 30km do Konstatantynowa na naszej drodze zajazd się objawił. Z nadzieją, ale i rozczarowaniem nacisnęłam na dzwonek. Otworzył meżczyzna całkiem przytomny. Stwierdził, że ma wolny pokój dla dwóch osób. Z pewną dozą ulgi weszliśmy do środka. Poszłam obejrzeć proponowany pokój ... a tam ... łoże małżeńskie :D ... yyyyy ... a z oddzielnymi łóżkami nie ma? Jest ... ale mniej komfortowy - rzeczywiście był mniej komfortowy, głęboki PRL ... Pan jeszcze kilka razy usiłował namówić, na pokój o wyższym standardzie ... nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że ukrytą kamerkę tam ma  :D ... chyba za karę, że wzięliśmy ten drugi pokój Mario dostał ręcznik z wielką dziurą w rogu :D ... później okazało się, że może być też gorzej :D
Jeszcze tylko telefon do właściciela Noclegi Zameczek w Konstatnynowie. Zapewniłam, że wpadniemy na śniadanie i uregulujemy rachunek za kolację dla nas przygotowaną ... nawet zimne piwo Pan przygotował ... ech ...


Kategoria Wyczynowość


  • DST 219.23km
  • Czas 10:20
  • VAVG 21.22km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śladem MRDP - dzień 2

Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 21.04.2018 | Komentarze 4

Mazurami garbatymi wciąż straszona ... tylko, że ja już tu byłam i uwielbiam te tereny. Wymagające, ale przecudnie odwdzięczające się widokami. W Baniach Mario zaproponował jedno z moich najulubieńszych dań - kartacze - dla mięsożerca to niebo w gębie. Z tego co pamiętam, to waściciel restauracji zdobył nagrodę za najlepsze kartacze chyba  2 lata temu ... zapodam link do zdjęć, kiedy już Mario wyskrobie swoją relację. Ja fotek robiłam niewiele. Za dużo czasu byśmy tracili. Mario focił z siodełka ...
Kartacze po prostu niebo w gębie ... ochów i achów końca nie było ... inni goście musieli mieć niezły ubaw, jeśli słyszeli moje zachwyty nad tą bombą kaloryczną - niezłe uczucie jeść takie Cudeńka bez wyrzytów sumienia :D
- Mario, jedźmy do mostów w Stańczykach. Ostatnio jak byłam, to niebo się nie popisało, zero chmurek, zdjęcia nie powaliły ...
- czas nas goni, w zasadzie to nie zależy mi, zostawmy to na następny raz
- ale to rzut beretem, naprawdę warto, będziesz zadowolony, jak to zobaczysz
- nie zależy mi za bardzo
OK. Myślę sobie, rzut beretem to jest przecież, ale skoro nie chce, to namawiała nie będę, bo skutek pewnie i tak odwrotny będzie, więc jadę w milczeniu ... w milczeniu, bo za Mario :D ... i wielka tablica 1,5 x 2 m z napisem - wiadukty w Stańczykach 1 km w prawo :D ... i skręcił :D ... zatem boski zjazd i podjazd przed nami (o tym Mariuszowi nie wspomniałam :D).
Jak na złość chmurki się rozmyły ... po piękne fotki muszę tam jeszcze wrócić :) Może następnym razem uda mi się skoczyć wahadłowo z tych mostów ...
Za moją namową Mario zszedł pod mosty ... nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć co tam wypstrykał.
Mój poprzedni towarzysz podróży nie dał się namówić na trójstyk granic. Tym razem było po drodze :) Trójstyk zaliczony, fotki pstryknięte z trzech ston - obyło się bez mandatu :D
Po drodze zaliczyliśmy jeszcze wieżę widokową za Wiżajnami. Pogoda cudna. Wiatr w plecy pozwolił sprawnie i z przyjemnością pokonać ten odcinek.
Nocleg w Sejnach, w Domu Litewskim ... Mario kupił browara Panu Stróżowi i zrobiło się sympatyczniej/pewniej :D Oczywiście Pan wypił browara po godzinach pracy ;)




Kategoria Wyczynowość


  • DST 145.06km
  • Czas 07:18
  • VAVG 19.87km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Śladem MRDP - dzień 1

Piątek, 20 kwietnia 2018 · dodano: 20.04.2018 | Komentarze 3

2015 rok, może nawet 2014 ... a co to MRDP ... Maraton Rowerowy Dookoła Polski ... oczy zabłysły, chociaż najdłuższy dystans, który wówczas pokonałam to było 70 km do Ławek (mała dysgresja: do dziś pamietam, że Ławki są bez ławek :D), z językiem na wierzchu, ale ogromną satysfakcją.
2018 rok, napatoczył się Biały ... dokuczać zaczęli, że wycofałam się z Wisły ... tak tyko rzuciłam, że pokażę Wam jaka słaba jestem i MRDP przejadę ... a Mario "może jeszcze w limicie czasu" ... aż tak to nie, z moim kowadełkiem to nierealne :D kto podniósł, ten wie :D
Znacie to uczucie, kiedy nagle lampka się zapala? Nazajutrz wzięłam kalkutor w rękę, wystukałam 3000 km, podzieliłam przed 16 dni ... 187 km ... i już przepadłam ... to możliwe, żebym dała radę  ... przejeżdżam 220 dziennie, a na drugi dzień nie umieram ...
Ten moment, kiedy w serduchu rodzi się COŚ ... a odpuszczenie skutkuje wewnętrznym rozdarciem. Tak miałam w zeszłym roku z Jasną Górą. Myśl o niezrealizowaniu postanowienia tnie na kawałki. Tak mam teraz. Jeśli nie pojadę to się rozpadnę ...
W końcu wykrztusiłam pomysł do Mario, tak delikatnie, mimochodem ... raz ... drugi raz ... również mimochodem potwierdził chęć udziału ... raz ... drugi raz ... i ciszyna ... temat nie podjęty, nic nie zagadnął ... okej ... cza się szykować do samotnej wyprawy ... to może być bardzo dobry czas dla mnie, niemal pustelnia, bo przecież to będzie od świtu do zmierzchu w siodełku, ludzie będą przewijali się, ale tylko przez moment ... czasu będę miała wiele, by ...
Pierwsze - przygotować rower - na zimę jakąś używkę założyłam, na pewno nie wytrzyma gór - telefon do Przyjaciela :D - zrobione - nowy napęd obecny.
Drugie - spakować się możliwie skromnie, jednak na tyle obficie, żeby mnie z kolejnych punktów noclegowych nie wypraszali ... niską temperaturę trzeba też uwzględnić i waciki oczywiście :D Zapakowałam swoje crosso - po 3 kg na sakwę, a było ich dwie, do tego mała torba mieszcząca drugi łańcuch, dętkę i inne niezbędniki rowerowe.
Trzecie - zaplanować trasę - zaplanowałam tak, żeby dać radę - okazało się, że zabrakło czasu na 130 km. We Władysławowie będę w niedzielę wieczorem ... dobra ... pomyślę o tym później ... po cichu liczę na to, że w ciągu 15 dni podciągnę kondycję na tyle, żeby ostatnie dwa dni jechać non stop ... nie ma co martwić się na zapas ...
Ostatnia próba ... Czy Mario pojedzie? ... Widziałam, że nie traktuje tego poważnie, nie przygotował się, nie zamówił sakw, nie wierzył, że pojadę ... dlaczego? Dwa lata znajomości i jeszcze mnie nie poznał ... może to przez to, że delikatnie napomykałam ... a ja po prostu nie lubię się narzucać ... a może to po prostu męskie "nie chce mi się " :D ...
Jednak pojechał ... to "nie chce mi się" mocno mu się odgniotło, ale o tym póżniej ...
Pierwszy nocleg w Bartoszycach, w końcu MRDP liczy 3140 km, trzeba 140 km zrobić w piątek, żeby w kolejne dni przejechać 3000 km. W kierunku Bartoszyc wyjechałam o 13:30. Bardzo przyjemnie mi sie jechało, leniwie tak, ostatnie km przyjemne nie były, dziura na dziurze. Bartpszyce raz poajwiały się, raz znikały. Na miejsce dotarłam ok 22. Mario, który wyjechał ok 17, przybył kwadrans później ... to były pierwsze oznaki jego cyborgowatości :D

Kategoria Wyczynowość


  • DST 261.59km
  • Czas 14:42
  • VAVG 17.80km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Styczniowy Hel

Piątek, 12 stycznia 2018 · dodano: 14.01.2018 | Komentarze 9


Kategoria Wyczynowość


  • DST 36.82km
  • Czas 02:03
  • VAVG 17.96km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Home sweet home

Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 · dodano: 03.04.2017 | Komentarze 0


Kategoria Wyczynowość


  • DST 63.06km
  • Czas 04:10
  • VAVG 15.13km/h
  • Sprzęt Trekuś
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jasna Góra

Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 · dodano: 03.04.2017 | Komentarze 1

Zdjęcia
Mapka
Filmik













Kategoria Wyczynowość